sobota, 2 maja 2015

Jego wysokość Longin

Hej to ja z pierwszym i ostatnim postem w tym tygodniu. Na początek pytanie do was. Na odpowiedź czekam w waszych komentarzach. A więc Czy chcecie abym umieszczała zdjęcia okładek pod recenzjami? Abym uznałam odpowiedź czekam na nią do końca maja. Co prawda jeśli znajdę odpowiedzi twierdzące zamieszczę zdjęcia szybciej. I kolejne pytanie. Czy podoba wam się nowe tło? Na odpowiedzi także czekam w komentarzach. A teraz czas wrócić do książki autorstwa Marcina Prokopa (tak tego słynnego i wysokiego Marcina z "mam talent" i "mamy cię"). Z tej książki dowiadujemy się wielu ciekawych rzeczy o Prokopie np. jego przezwiska (Martuś, syn, aniołek, nasienie szatana, Longin, i inne), jak dorastał w PRL-u. Wiele opowieści nieprawdopodobnych a jednak niektóre mogły się zdarzyć. Dobra, wręcz na pewno mogły się zdarzyć. Albo się zdarzyły. Książka jest super, mega, extra (jak wszystkie inne). Poznajemy wiele absurdów czasów komuny, oraz szaleństw lat dziecięcych (czyli naszych). Choć jako dziewczyna nie wyobrażam sobie aby próbować jeździć... (znowu zmuszę was do przeczytania książki jeśli chcecie to wiedzieć :-)) A czas na minusy po pierwsze (i jedyne) Albert. Rozumiem że to wymyślony kolega ale to było trochę dziwne. I to jego odejście.... A i jeszcze sprawy sercowe Longina. To w końcu, którą koleżankę lubił? Był z dwoma? No ale i tak książka fajna.
polecam        
krytyczka  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz